Garnier vs. Sephora ... Czyli pojedynek na dwufazy :)

Przez wiele lat w mojej kosmetyczce rządziła kultowa dwufazówka z L'Oreala. Poznałam ją dobre 10 lat temu... Aż pewnego dnia zdradziłam ją z micelem Biodermy i przez następne 5 lat nie miałam żadnego płynu do demakijażu. Od dwóch lat używam miceli (już nie Biodermy) i płynów dwufazowych w zależności od potrzeby. I tutaj wszystko zależy od rodzaju tuszu na rzęsach bo jednak micele sobie nie radzą z pewnymi tuszami tak jak dwufazówki i o dziwo odwrotnie...
Tyle słowem przydługiego wstępu :)
Dzisiaj pod lupę biorę dwa najpopularniejsze ostatnio dwufazowe płyny do demakijażu. Jeden rządzi w Rossmanie a drugi w Sephorze. Postanowiłam przyjrzeć im się trochę bliżej.
Każda z tych dwufazowek ma zmywać makijaż szybko, dokładnie, bez pocierania, jednym gestem pozostawiając skórę czystą, bez tłustej warstwy. Obietnica niemała, prawda ?!



Płyn zamknięty w sporym opakowaniu, bo mieści aż 200 ml. Niestety z okropnym dozownikiem, bo za każdym razem wylewa mi się za dużo produktu i mam dosłownie polane nim ręce, przez co szybko się zużywa. Cena przystępna, ostatnio udało mi się go kupić za niespełna 10 zł. Pachnie bardzo delikatnie, nienachalnie. Skład całkiem przyjazny jak na drogeryjny produkt tego typu. Wzbogacony o wodę kwiatową z róży centyfolii i prowitaminę B5.



Przejdźmy do działania, producent zapewnia, że jest kojący i nie trzeba pocierać powiek. Płyn faktycznie nie podrażnia, nie zauważyłam u siebie zaczerwienionej skóry wokół oczu. Nie szczypie też w oczy gdy niechcący się tam dostanie. Niestety co do tego pocierania to niestety ale wszystko zależy od rodzaju tuszu, cieni, bazy i innych produktów jakie chcemy tym płynem zmyć. Bez problemowo i faktycznie bez pocierania zmyje zwykłe cienie, nawet i te w kremie czy żelu. Przy eyelinerach żelowych i tuszu MF Masterpiece Max (niewodoodporny) już trzeba się nagimnastykować. I niestety pocieram delikatnie bo od samego "przykładania" makijaż się nie zmywa :/ 
Produkt nie zostawia mocno tłustej czy lepkiej warstwy na skrze ale jakiś tam film jest, ja tego nie lubię i w kolejnym kroku zmywam go z powiek. 
To moja 6 buteleczka tego produktu :)



SEPHORA Waterproof Eye Makeup Romover - płyn mieści się w niewielkim opakowaniu 125 ml przy całkiem sporej cenie bo ponad 30 zł. Mi udało się go kupić w promocji za 28 zł. Buteleczka jest mała ale bardziej poręczna, mimo, że ma odkręcany korek to płyn dozuje się w odpowiedniej ilości. Nie zdarzyło się jak w przypadku Garnier, że cieknie mi po rękach, umywalce i wszystkim dookoła. Ma mniej wodnistą konsystencję i dłużej obie fazy pozostają w połączeniu w przeciwieństwie do przeciwnika. Skład już nieco dłuższy ale zawiera HydroSenn+TM, składnik zmiękczający oraz kompleks bogaty we flawonoidy i ekstrakty z oliwki, który ma wzmacniać rzęsy. 


Pierwsze starcie z tym produktem było straszne dla skóry wokół moich oczu. Zaczerwienienie, pieczenie, łzawienie to tak w skrócie. Pomyślałam koszmar nie produkt i na dodatek tyle kosztuje, nie mogłam pojąć zachwytów związanych z tym kosmetykiem. Odstawiałam i dumałam jak go wykorzystać by nie dopuścić do kolejnego podrażnienia. Spróbowałam raz jeszcze ale zaraz po zmyciu makijażu, dosłownie po odstawieniu wacika od powieki natychmiast przemywam oko wodą, kran odkręcony w pogotowiu... Dziwne, komiczne ale udało się, makijaż zmyty bez czerwonych oczu. Co do pocierania, szybkości rozpuszczania resztek makijażu, tuszu do rzęs to ja nie widzę żadnej różnicy między tymi płynami. Owszem ma fajną konsystencję, fajnie się dozuje ale dla mnie to koniec zachwytów. 
Reakcja skóry i spojówek na ten płyn mówi sama za siebie i wiem, że już go ponownie nie kupię. 
Noszę soczewki kontaktowe od ponad 15 lat i wiem, że każde dodatkowe podrażnienie to dla oczu dodatkowy wysiłek.
Dlatego dzisiejsze starcie wygrywa tańszy produkt mimo, że mało wydajny ale delikatniejszy a równie skuteczny. Nie jest może ideałem ale wart wydanych pieniędzy. Niestety dwufaza Sephory leży i kwiczy :P



A jakie są Wasze ulubione kosmetyki tego typu? Macie swojego faworyta?

Komentarze

  1. Uwielbiam tę dwufazę z Garniera :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie dwufaza Garniera to hit od 3 lat, wcześniej wchodził w skład serii Skóra Wrażliwa. Niestety Sephora to nieporozumienie.
    Jak będziesz miała okazję, polecam dwufazę z YR oraz HR. Przy czym ta druga to mega łagodność a działanie pierwsza klasa. Żałuję, że w UK nie mam dostępu do HR, bo kupiłabym zapas ale chcę wypróbować jeszcze Chanel. A póki co używam n-tą buteleczkę Garniera oraz YR, na zmianę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam dużo dobrego o tej z HR ale na razie cena skutecznie mnie odstrasza...

      A tą YR wpisuję na listę kolejnych zakupów :)

      Usuń
  3. Czyli skuszę się na Garniera :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię YR, ale zazwyczaj dwufazy podrażniają mi oczy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też dlatego w pewnym momencie używałam tylko miceli, jednak one nie zawsze dają radę.

      Usuń
  5. U mnie rządzi Garnier, choć ostatnio nie mogę go znaleźć w Naturze, więc kupuję inną dwufazę.
    Zazwyczaj dziewczyny narzekają na tłustość powieki, nie wiedzą jednak podstawowej rzeczy - sekret tkwi w obróceniu wacika. W większości przypadków ten sposób daje radę, są jednak wyjątki. Np. koszmarna dwufaza od Delii, po której miałam, mimo wytarcia druga stroną, olej na skórze, a na oczach mgłę...

    OdpowiedzUsuń
  6. mam podobne odczucia odnośnie Sephorwej dwufazy... robiłam kilka podejść.. za każdym razem niestety mocno podrażniała mi ślipia, pieczenie i zaczerwienie .. ja też noszę soczewki już kilkanaście lat i bardzo dbam o to by nie fundować oczom dodatkowych niemiłych atrakcji:), u mnie ten produkt zupełnie odpada.
    Garniera nie znam, jedyna dwufaza jaką miałam to ta z Sephory, mam chęć jednak jeszcze wypróbować Chanel,jak już ta nie sprawdzi się nie będę się wysilać na kolejną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już myślałam, że jestem wyjątek ...

      Chanel nie próbowałam.

      Usuń
  7. Mialam Sephoriowy plyn i Garniera. Ale bylo to dawno i jakos efekt nie zapadl w pamiec. Teraz mam Loreala, ale skusze sie na Garniera aby odswiezyc pamiec, czy byl dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dawno nie miałam L'Oreala może jak ta się skończy to się pokuszę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Ślad w postaci komentarza jaki zostawisz po sobie jest dla mnie dowodem na to, że blog i treści w nim zawarte są ciekawe i godne uwagi. Dziękuję za każde słowo czytam je z przyjemnością :)

instagram @stellalily_pl