Mój ideał, podkład który warto przetestować Hourglass VANISH Seamless Finish Foundation | Warm Ivory

W połowie sierpnia pokazywałam Wam na FB ten oto podkład marki Haurglass. Obiecałam pierwsze wrażenia na blogu ale ostatecznie postanowiłam się wstrzymać bo przede wszystkim nie jest to kosmetyk, który mało kosztuje a po drugie nie jest dostępny w Polsce (ja ściągałam go z UK).
Testowałam go intensywnie przez ten czas i powiem krótko: będę piać! Piać z zachwytu, więc jeśli ktoś spodziewa się marudzenia czy kręcenia nosem to już w tym momencie może darować sobie dalszą część posta. Serio, zamierzam się tutaj za chwilę rozpływać...
Jeśli jesteście ciekawi czym oczarował mnie ten niepozorny stick to zapraszam dalej :)




Późną wiosną dwie marki mocno zaciekawiły mnie planowanymi nowościami, które pojawiły się później w okresie wakacyjnym. Mowa o ABH i Hourglass. Obie marki wprowadzały na rynek sticki. Opisy były strasznie kuszące ale ostatecznie bardziej skłaniam się do Hourglass jeśli chodzi o podkłady więc mimo znacząco wyższej ceny kupiłam Vanish Seamless Finish Foundation
Kilka dni po premierze w UK był już u mnie:)


To tyle słowem długiego wstępu, zatem co wiemy od producenta:
Jest to luksusowy podkład w sztyfcie, który ma być zarówno podkładem i korektorem. Skoncentrowana formuła Vanish jest przesycona pigmentem w porównaniu do tradycyjnych podkładów o przedłużonej trwałości. Ma dawać podwójne krycie w jednej cienkiej warstwie podkładu! Ponadto jest długotrwały do 12h, wodoodporny a innowacyjna formuła dopasowuje się do temperatury ciała odpowiednio wtapiając się w skórę. 
Zamknięty jest w unikalnym trójkątnym sztyfcie do precyzyjnego stosowania wzdłuż konturów twarzy. Może być stosowany zarówno do konturowania jaki i rozświetlania twarzy. 
Producent oferuje szereg odcieni bo aż 26. Do podkładu został zaprojektowany także specjalny pędzel (niestety ja go nie posiadam). 
Kosmetyk został zaprojektowany tak aby w kontakcie ze skórą zamieniał się w płynny produkt z którym pracuje się bez problemów. Natomiast intensywna koncentracja pigmentu ma pozwolić na maksymalne krycie przy zachowaniu lekkości na skórze.
Badania przeprowadzone na konsumentach potwierdziły, że produkt jest łatwy i szybki w użyciu, daje natychmiastową poprawę wyglądu skóry, skutecznie przykrywa zaczerwienienia i niedoskonałości a także zaciemnienia w okolicy oczu.
Poza tym formuła nie zawiera parabenów, ftalanów i siarczanów.
Pojemność: 7,2 g  cena: 46 $ + tax, w UK £ 42 i tyle zapłaciłam.


Czytałam kilka razy opis na stronie Haurglass i szukałam czegoś z czym mogłabym się nie zgodzić i niestety nie znalazłam! Co więcej, dopisze jeszcze kilka swoich spostrzeżeń, które znacząco przemawiają na jego korzyść.
Wykończenie i krycie - bajecznie satynowe przy pełnym pokryciu. Koniec z matem, którego nie znoszę. Naprawdę skóra przed 40-tką jak moja nieciekawie wygląda w pełnym macie. Codzienne trudności, zmęczenie dają jej mocno we znaki a takie wykończenie bajecznie odświeża i odmładza buzię. Staram się unikać dużej ilości pudru i stosuję go tylko tam gdzie moja skórą naprawdę się mocno przetłuszcza czyli okolice nosa, środek czoła i broda. Reszty nie przypudrowuję bo najzwyczajniej szkoda mi psuć ten cudny efekt rozświetlonej skóry! 
Wydajność - to jest coś za co Hourglass po premierze podkładu dostało spore cięgi od zagranicznych blogerek. Jednak szybko te zarzuty zostały wybielone bo sztyft jest niesamowicie wydajny. Naprawdę wystarczy kilka dotknięć magicznym trójkącikiem a twarz zostaje przykryta delikatnym woalem, który szybko dostosowuje się do skóry i obłędnie ją upiększa. Oglądając pierwsze filmiki na YT z recenzjami tego podkładu byłam w szoku ile dziewczyny z nieuzasadnionego przyzwyczajenia nakładają tego typu kosmetyku na twarz, po czym w kolejnych filmach np. w ulubieńcach stwierdzają już, że faktycznie wystarczy odrobina by stał się cud. 
Jest to kosmetyk  uniwersalny bo możemy go stosować jako korektor pod oczy i naprawdę jest leciutki. Większość znanych mi korektorów przy podkładzie Vanish stała się topornie ciężka, serio nie myślałam, że kiedyś to powiem ale podkład w sztyfcie stał się lżejszy niż korektor pod oczy... (wtf?!)
Żałuję, że nie mam jaśniejszego odcienia bo naprawdę zrezygnowałabym z korektora pod oczy (nadal wielbię Magica Helenki:). Przy pomocy 3 odcieni podkładu możemy zrobić cały makijaż twarzy: ukryć to czego nie chcemy by było widoczne, wykonturować twarz, rozświetlić okolicę oczu

Najprzyjemniejsza jest aplikacja. Używanie Vanish to bajka. Przy kontakcie ze skórą zaczyna topić się jak masełko, dzieje się magia i można się zatracić w aplikacji :D Trójkątna końcówka zdecydowanie ułatwia dotarcie produktu w największe zakamarki np. okolice oczu czy nosa.
Ja aplikuje go za pomocą Beauty Blendera ale także używam zwykłego pędzla typu flap top i jak przy większości podkładów lepiej wygląda nałożony gąbeczką BB.

Trwałość - używałam go już nawet dłużej niż zaleca producent, czyli ponad 12h i zdał egzamin. Na mojej mieszanej skórze idealnie wygląda nawet przez 6h! Tak jak wspomniałam wyżej strefę T przypudrowuję podobnie jak okolicę pod oczami i używałam go głównie z pudrem RCMA No Color,  ale też z pudrem  bambusowym z BU, paletami ABH i Kat von D, pudrem Hourglass i ze wszystkimi współgra na piątkę. 
Podkład też faktycznie jest wodoodporny, ostatni deszczowy weekend był dobrym końcowym egzaminem dla tego kosmetyku. 
Nie ma zapachu.




Mój odcień to Warm Ivory. Porównałabym go to NC20 z MAC. Poniższe zdjęcia były robione jeszcze w sierpniu i na pierwszym zdjęciu wyraźnie widać, że moja skóra jest mocno zaczerwieniona bez makijażu, czasami towarzyszy mi alergiczna wysypka czy przesuszenie. Celowo też nie wykonałam makijażu brwi i oczu aby nie "zabierały uwagi". Okolicę oka delikatnie potraktowałam rozświetlaczem. Ponadto na poniższych zdjęciach podkład nie jest niczym przypudrowany, na końcowym zdjęciu nieco różu i rozświetlacza ABH. 
Zdjęcia tradycyjnie bez obróbki więc możecie podziwiać moje zmarszczki. 

Vanish od Haurglass zdetronizował na ten moment wszystkie moje ulubione płynne podkłady do tego stopnia, że rozważam zakupienie dodatkowych odcieni. Absolutnie jestem zauroczona tym jak zachowuje się na skórze w ciągu dnia, makijaż po kilku godzinach mimo już nieco spoconej skóry nadal wygląda dobrze, nic się nie rozpływa, nie znika z twarzy, nie zmienia koloru, krople deszczu spływają po nim jak po kaczce a przy tym jest bajecznie lekki i niewyczuwalny na twarzy.
Jestem strasznie wybredna jeśli chodzi o podkłady a tutaj nie mam się do czego przyczepić, zatem jeśli macie ochotę na niszowy podkład dający piękny efekt na skórze (tak, tak pobił nawet Airflasha od Diora) to namawiam Was do zakupu. 
Kosztuje sporo, jest go niewiele ale jest tego wart!





Jestem ciekawa czy znacie produkty marki Hourglass, dajcie mi koniecznie znać :) 

Tradycyjnie zapraszam także do zaglądania na mój: 


INSTAGRAM    ||    Facebook    ||    Bloglovin'

Komentarze

  1. Sylwia - to czysta perfekcja <3 ale ja strasznie nie lubię podkładów w sztyfcie bo na mojej cerze nie chcą się rozprowadzać i podkreślają pory. Może ten byłby inny to w końcu Hourglass <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi na słowo ten rozprowadza się lepiej niż nie jeden płynny, ja byłam w absolutnym szoku!

      Usuń
  2. Mieszkam w Uk, więc muszę się za nim rozejrzeć. Przyznam, że wcześniej nigdy nie zwróciłam na niego uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zupełnie nie umiem sie wstrzelić w kolorystykę Hourglass :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się wydaje, że akurat oni mają bardzo uniwersalne odcienie ;)

      Usuń
  4. No, no, jak na podkład w sztyfcie bardzo ładnie i naturalnie wygląda na skórze. Jestem pod wrazeniem

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam go i uwielbiam! Ale niestety już po kilku użyciach widziałam duży ubytek produktu, a nie używałam go w nadmiarze. Może jednak ten stick starczy na dłużej niż mi się wydaje :)
    Na buzi nieprzypudrowany wygląda obłędnie, nie mogę się nadziwić efektowi jaki daje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie za dużo używasz, tak jak pisałam nakładanie go to sama przyjemność więc można się zatracić. Spróbuj mniej i sama się przekonaż czy wystarczy :)

      Usuń
    2. Używam naprawdę niewiele. Mniej niż na twoim drugim zdjęciu.
      Nie mam dużych problemów ze skórą, więc tylko delikatnie wyrównuję kolor i naprawdę nie sądzę, żebym mogła użyć mniej... ;/
      Ale wydaje mi się, że to może być moje mylne wrażenie, po kilkunastu użyciach trochę go ubyło, wydaje mi się że dużo jak na taką aplikację, ale może to takie początki. Używać będę dalej i zobaczę na ile wystarczy.

      Usuń
  6. jak tylko będę w UK biegnę do Hourglass i CT, ale najwcześniej to będzie początek 2017... Jakoś przeżyję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpisz go na listę koniecznie! Ja też w lutym wyjeżdżam za wielką wodę i planuję większe zakupy :)

      Usuń
  7. Jeszcze nie poznałam tej marki osobiście, ale może kiedyś będzie okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. To produkty wysokiej klasy więc i opakowania muszą być takie.

      Usuń
  9. Trafiłam tutaj przypadkiem i nie żałuję bo świetny blog ! :) No i oczywiście rewelacyjna recenzja , fajnie że porównałaś kolor do kolorówki z maca. Ja osbiście używam C1 z mac i zastanawiam się co z hourglass wybrać dla siebie, na pewno szukam kolorków w tonacji ciepłej i myśle nad bisque , miałas może styczność z tym kolorkiem? Ja niestety musze w ciemno na necie zamówić i mam dylemat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło:)
      Nie tego odcienia nie miałam ale z tego co widzialam to wydaje mi się że będzie dobry :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Ślad w postaci komentarza jaki zostawisz po sobie jest dla mnie dowodem na to, że blog i treści w nim zawarte są ciekawe i godne uwagi. Dziękuję za każde słowo czytam je z przyjemnością :)

instagram @stellalily_pl