Serum na zaczerwienienia i podrażnienia skóry DARPHIN Intral Redness Relief Soothing Serum

Uwielbiam wszelkiego rodzaju sera do twarzy. To dla mnie bardzo ważny kosmetyk jeśli chodzi o pielęgnacje skóry twarzy i ta forma produktu towarzyszy mi od lat. 
Serum przeciw zaczerwienieniom do skóry wrażliwej Darphin Intral uzupełnia moją pielęgnację od grudnia ubiegłego roku. 
Jeśli jesteście ciekawi jak się sprawuje, zapraszam dalej ...




Zanim przejdę do recenzji samego serum kilka słów o mojej cerze. Wiek 35+ do tego jestem alergikiem od lat, moja cera również bardzo na tym cierpi, ale to nie koniec moich zmartwień. Mimo, że staram się "powiedzmy" nieźle kamuflować to i tak trudno ukryć mi rumień i czerwone krostki. Towarzyszy mi on od dobrych dziesięciu lat. Z rumieniem wiąże się też inna przypadłość - mianowicie trądzik różowaty, który staram się utrzymać jak najdłużej w fazie "uśpienia". Jednak towarzysząca alergia nie ułatwia mi tego. Dlatego bardzo łatwo skóra ulega podrażnieniom, różnym wysypom krostek a taki "ogień" na twarzy jak się domyślacie już tak łatwo ugasić się nie da. Poza standardowymi lekami z pomocą przychodzą mi najróżniejsze specyfiki łagodzące. Najczęściej wybieram własnie serum, które działa natychmiast lub inny krem czy maść kojącą. To tyle a teraz wracam do dzisiejszego bohatera :)


Marka DARPHIN interesowała mnie od wielu lat, jednak głównie z powodu braku dostępności i dość wysokich cen było mi trudno zdecydować się na konkretny produkt.
Jednak w końcu postanowiłam sięgnąć po kultowy już kosmetyk tej firmy a mianowicie to własnie serum. Na stronie producenta możemy przeczytać, że jest to jeden z najlepiej sprzedających się produktów tej marki. Dostępny jest w dwóch pojemnościach 30 i 50 ml (ja posiadam 30-tkę).
Serum Intral ma za zadanie pomagać zmniejszyć zaczerwienienia i natychmiast wyciszyć dolegliwości związane z podrażnioną skórą. Lekka formuła delikatnie zmiękcza i nawilża skórę a przy tym pachnie subtelnie peoniami.


Serum stosuję głównie na noc. Ma postać bardzo wodnistego żelu i w tym momencie mogłabym przyczepić się do opakowania, które na początku mnie irytowało (wolałabym buteleczkę z pipetą). Jednak z czasem nauczyłam się je aplikować tak aby nie tracić kosmetyku. Jest naprawdę wydajne i kilka kropel wystarczy by pokryć całą twarz.
Efekt ukojenia jest naprawdę natychmiastowy. Czasem moja skóra po zmyciu makijażu pali, sędzi i piecze i mam wrażenie, że dosłownie płonę :/ Te kilka kropel w chwilę sprawia, że to podrażnienie  jest do opanowania. Znika też  uczucie ściągnięcia, pieczenie i swędzenie.
Podoba mi się też to, że wchłania się naprawdę szybko nie pozostawiając nieprzyjemnego filmu. Zero lepkości i uczucia, że mamy silikon na twarzy. Skóra oddycha i jest gotowa do dalszych zabiegów / kolejnych aplikacji kosmetyków.
Dodatkowo w pierwszym kroku pielęgnacyjnym dostaje też sporą dawkę nawilżenia, która utrzymuje się u mnie naprawdę długo. Zdarzało mi się nic nie nakładać na serum i nie czułam żadnego dyskomfortu.


Co wyróżnia to serum to na pewno zapach. Pamiętam, że przy pierwszej aplikacji byłam nim przerażona. No bo jak serum może tak, wg mnie intensywnie pachnieć kwiatami. Aktualnie uwielbiam je wąchać. Relaksuje mnie, przywołuje ciepłe wiosenne wspomnienia. Jeśli lubicie zapach peonii będziecie zachwyceni, jest naprawdę nieziemski. 
Nie będę rozwodzić się nad składem. Ja nie doszukałam się w nim składników, które mogłyby (wg mnie) zaszkodzić skórze, nie ma silikonów, olejów mineralnych, parabenów. Wręcz przeciwnie, serum wyładowane jest najróżniejszymi ekstraktami m.in. z rumianku, winogron, peonii. 83% składu to składniki pochodzenia naturalnego.



Darphin Intral Redness Relief Soothing Serum  to tylko część mojej pielęgnacji. Stało się jednak ważnym jej elementem. Trudno ocenić jego całościowe działanie, bo aplikuję na twarz też inne kosmetyki. Jednak wrażenia, które opisałam wyżej zdecydowanie przemawiają na jego korzyść. 
Myślę, że w okresie letnim wrócę do niego zwłaszcza, że mimo swej lekkości przyzwoicie nawilża bez zbędnego obciążenia skóry. 

Jestem ciekawa Waszych sprawdzonych specyfików na ukojenie wrażliwej skóry. Chętnie poczytam :)

Zapraszam też na mój:

INSTAGRAM    ||    Facebook    ||    Bloglovin'

Komentarze

  1. na szczęscie nie mam problemów ze ściągnięciem po myciu ale musi to byc bardzo nieprzyjemne. Ma ładne opakowanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szczerze zazdroszczę, bo ja po myciu uwijam się jak mysz by szybko ratować skórę.

      Usuń
  2. Eleganckie opakowanie i plusik za pompkę. Z ciekawości sama bym go spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowanie cieszy oko to fakt ale wg mnie za tą cenę zasługujemy na piękne opakowanie :)

      Usuń
  3. To opakowanie godne uwagi, a serum mnie zaciekawiło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. za opakowanie i zapach kwiatów juz bym je kupiła;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawi mnie to serum, ostatnio wciąż interesuje się bezpiecznymi kosmetykami, które byłyby odpowiednie dla mojej wrażliwej cery po łojotokowym zapaleniu skóry. Nie wiem czy mogę napisać, że się cieszę... ale wiedząc, że masz podobne problemy z cerą nabieram większego przekonania do wypróbowania tego kosmetyku. Niestety najgorsze swędzenie i pieczenie skóry mam po myciu twarzy wodą, nawet ze środkiem leczniczym... Dzisiaj napisałam na blogu o naturalnych kosmetykach vs wielkie koncerny i cała ta otoczka reklamowa, taka refleksja mnie na temat tego wszystkiego co się dzieje naszła włączając w to temat zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam o Twoich perypetiach i współczuję. Sama tez nie mam łatwo i aktualnie mimo wszelakich "uspokajaczy" moja skóra znów zaczęła szaleć :/ Myślę, by znów odwiedzić dermatologa choć pewnie niewiele nowego się dowiem... Ja w sprawach pielęgnacji jestem wybredna i raczej od dłuższego czasu staram kierować się raczej rozsądkiem niż kampanią reklamową. Moja skóra mi nie pozwala na takie szaleństwa, choć nie ukrywam kusi mnie czasami, by kupić jakieś serum czy krem bez wgryzania się w skład :/
      A na bloga już lecę jestem ciekawa Twoich spostrzeżeń :)

      Usuń
  6. Pierwsze słyszę o takim produkcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bliższe poznanie tej marki, uważam że warto.

      Usuń
  7. Fajnie, że o nim napisałaś bo firmą oraz jej ofertą interesuję się od dawna, ale na razie skupiam się na zestawach miniatur. Trochę tego już wypróbowałam, najbardziej zachwycił mnie płyn micelarny. Niebawem zagości u mnie tonik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O hej, cieszę się, że zajrzałaś ;)
      Ciekawi mnie co tam nowego odkryjesz, może coś podpatrzę fajnego :) Co do tej firmy to podoba mi się, że składy są naprawdę dobre i w miarę naturalne. Serum jest lekkie i całkiem przyzwoite. Jako pierwszy opatrunek skóry sprawdza się dobrze. Dzisiaj np. od aplikacji serum do nałożenia kremu minęło ponad 2h i skóra wcale nie wołała więcej. Poza tym ja też staram się ograniczyć do minimum nakładanie różnych specyfików na twarz.

      Usuń
    2. Zaglądam regularnie :) tylko czasu jakby mniej na aktywne uczestniczenie w życiu blogowym. Czas, to towar deficytowy ;)

      Wracając do tematu posta i samej firmy. Miałam okazję używać serii Hydraskin (serum- znam lepsze; żel pod oczy wygładzający - taki przyjemniaczek dla młodych skór; żel krem Light - bez większego odzewu) oraz płynu micelarnego i nim jestem zachwycona. Jak tylko pojawi się dobra oferta, kupię butelkę, bo w regularnej cenie nie bardzo widzę sens kiedy mam już sprawdzonych faworytów. Wypróbowałam także serię z olejkami, ale zostaję wierna ofercie Decleor.
      Tonik, to efekt ciągłego pragnienia znalezienia czegoś na miejscu. Miniaturka dobrze wróżyła :) Myślę jeszcze o Darphin Intral Redness Relief Recovery Balm, lecz niedawno zrobiłam zakupy uzupełniające plus odnowiłam pielęgnację twarzy więc będę rozglądać się za miniaturami, jak nie znajdę, kupię w ciemno pod koniec roku.

      U mnie wszelkiego sera są zawsze mile widziane, ale rzadko stosuję samodzielnie, z reguły zabezpieczam kremem. Wolę dmuchać na zimne. Może będzie szansa na wypróbowanie przed zakupem, na razie zapisuję sobie Twoją recenzję w pamięci. No i nie powiem, miło jest poczytać o czymś innym niż to, co serwuje 90% polskojęzycznych blogów :)

      Usuń
    3. To faktycznie masz już spore doświadczenia z tą firmą. Ja to serum kupiłam w ciemno pod wpływem pozytywnych opinii w sieci i cieszę się, że u mnie daje radę :) Tak jak Ty uwielbiam wszelkie sera jednak mój największy problem to krem. To jest niekończący się dylemat, nadal nie znalazłam takiego z którego byłabym zadowolona na tyle by całe opakowanie zużyć bez "zmuszania się".
      A co do blogowania to staram się. Powiem Ci, że z tego co widzę masowe posty mają największa czytalność:/ Jednak ja mimo, że od czasu do czasu takie się u mnie pojawiają to i tak staram się być wierna swoim zasadom i pisać o tym czego mało w polskiej sieci...

      Usuń
    4. Z kremami to zawsze był/jest trudny wybór. Na dodatek wszystko zależy od pory roku, cyklu, warunków w jakich przebywam itd. Mogę wyliczać bez końca. Na szczęście w ostatnim czasie dobrze wybieram, co nie zmienia faktu, że podryfowałam teraz na nowe wody :) Zobaczymy co z tego wyniknie.
      Moje blogowanie przeorganizowałam :) Zaglądam do małej grupy blogów, lubię kontakt z moją Grupą Ludzi :) bo wiem, że te osoby zaglądają, piszą, wracają i dzielą się swoimi uwagami. Powstaje dialog, wymiana zdań a nie tylko chwilowe "O, jakie ładne". No i najważniejsza zasada, bez parcia, bez lansu. Robię to, co lubię i po swojemu. Zostało ze mną kilka firm z którymi "kooperacja" to taki dodatek dla mas, przy okazji czasem poznam coś fajnego, na co normalnie nie zwróciłabym uwagi.
      W polskiej blogosferze nie brakuje fajnych miejsc, tylko że niestety one giną z racji braku przebicia. Szkoda :( Za to jak zaglądam czasem do wyników wyszukiwania bywam mile zaskoczona. Warto wychodzić poza nawias i pisać/prezentować coś więcej. Poza tym jestem już też w takiej grupie wiekowej, że nie bardzo interesuje mnie "słodkie pitu pitu" :P Szkoda czasu na to. I nie da się ukryć, że własne wybory/własne zakupy to jest coś, co cieszy najbardziej :)

      Usuń
    5. Nie pozostaje mi nic innego jak się z Tobą zgodzić, pitu pitu dawno przestało być zabawne :D chociaż czasami jak czytam to mam niezły ubaw...

      Usuń
  8. Zainteresuję się tym produktem, bo też mam problem z rumieniem, wrażliwą skórą, trądzikiem... itd. itp. Szukam czegoś, co by pomogło walczyć z tym rumieniem, ale do tej pory nic nie przyniosło zadowalających efektów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serum działa jak pierwszy opatrunek, jednak aby cera uległa poprawie musi na tą złożyć się szereg kroków pielęgnacyjnych. Samo serum dużo nie zdziała jednak na pewno nie zaszkodzi.

      Usuń
  9. Myślę, że jeśli chodzi o wrażliwą cerę to warto kierować się krótkim i niedrażniącym składem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja cera nie jest tak wrażliwa, ale polecę znajomej, która zawsze wspomina tak jak Ty, że po oczyszczaniu twarzy ma uczucie ściągnięcia jakby palenia...
    Obserwuję i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Ślad w postaci komentarza jaki zostawisz po sobie jest dla mnie dowodem na to, że blog i treści w nim zawarte są ciekawe i godne uwagi. Dziękuję za każde słowo czytam je z przyjemnością :)

instagram @stellalily_pl