Hit z USA, Najlepszy korektor Amerykanek TARTE Shape Tape Contour Concealer czyli kosmetyki z Ameryki | swatche i porównanie do mojego ulubieńca Magic Helena Rubinstein

Korektor Shape Tape amerykańskiej marki TARTE od dnia premiery szturmem podbił amerykańską blogosferę i dalej podbija świat. Kiedy oglądałam na różnych kanałach tzw. "ulubieńców roku" to nie było chyba osoby, która nie wspomniałaby o tym korektorze. Stał się obiektem pożądania prawie wszystkich fanów strefy beauty. Jednak dostęp do niego nadal jest mocno ograniczony, bo można go kupić tylko on-line lub stacjonarnie tylko i wyłącznie w drogerii ULTA.
Miałam go bardzo długo na liście must have a kiedy nadarzyła się okazja do zakupu podczas mojego lutowego pobytu w Chicago okazało się, że niestety wszędzie jest wykupiony, nawet testerów by sprawdzić odcień nie było. Ostatecznie zamówiłam go ze strony producenta z wysyłką do USA i tak przyleciał ze mną...
Jeśli jesteście ciekawi czy warto na niego polować to zapraszam dalej :)



Ale od początku czyli wg producenta...
Tarte Shape Tape Contour Concealer to kremowy produkt do konturowania i korygowania niedoskonałości. Jego zadaniem jest również rozświetlenie cery i tuszowanie cieni pod oczami. Jednym słowem jest to produkt wielofunkcyjny. Mamy do wyboru aż 14 odcieni (od niedawna 4 nowe) od naprawdę jasnych do czekoladowych. Myślę, że większość Polek znajdzie wśród nich odcień dla siebie. Zawiera wiele cennych składników pielęgnujących cerę m.in. masło shea i mango, witaminę E, wyciągi ze słonecznika, piwonii, korzenia lukrecji i wiele innych. Dokładny skład poniżej. Pojemność całkiem spora bo aż 10 ml. Kosmetyk nie zawiera olei mineralnych i nie był testowany na zwierzętach. Wyprodukowany w Korei, cena to 24$ + tax.
Od razu napisze kilka słów o zapachu bo nie sposób przejść obok tego obojętnie. Shape Tape pachnie niezwykle świeżo, kwiatowo. Nie spotkałam się jeszcze z korektorem, który posiadałby tak piękną woń.



Aplikator korektora zwraca na siebie uwagę. Jest naprawdę sporych rozmiarów, dla porównania zestawiłam go z innym kosmetykiem do oczu jakim jest baza pod cienie z NARS. Mimo wszystko jest bardzo poręczny i dobrze dozuje kosmetyk. Opakowanie jest z przejrzystego plastiku więc widać wyraźnie ile produktu jeszcze zostało. Zawsze się nad tym zastanawiam, kiedy kończy mi się ukochany Magic Heleny Rubinstein.


Działanie...
Kupując go oczekiwałam naprawdę wiele a poprzeczkę ustawiłam najwyżej jak się da. Ponadto po cichu obawiałam się tego, że być może przebije moją ukochaną Helenkę - cena niższa ale dostępność gorsza... Cóż nie do końca tak się stało, już wyjaśniam - jednak najpierw skupię się na zaletach.
Na wyróżnienie zasługuje formuła: niesamowicie kremowa, bajecznie się rozprowadza zarówno Beauty Blenderem jak i palcami. Zasycha dosyć szybko, jednak nadal można go ładnie rozetrzeć. Wtapia się w skórę dosyć dobrze. Dodam, że przy tym jest naprawdę lekki na skórze. Przez cały dzień absolutnie nie ma się wrażenia, że skóra jest obciążona. Korektor posiada matowe wykończenie.
Pigmentacja jest imponująca, można nim uzyskać niemalże pełne krycie. Ponieważ posiadam tylko jeden odcień nie mogłam wypróbować go jako kosmetyku do kremowego konturowania. Shape Tape bardzo dobrze współpracuje z różnymi podkładami i pudrami. Można także budować nim krycie.

Przejdźmy do konfrontacji z moim ulubieńcem. W zestawieniu z Magic'iem Heleny Rubinstein recenzja TUTAJ - zaczęłam wyłapywać pewne drobiazgi, które już nieco rujnują obraz tego ideału. Moja skóra pod oczami ma już swój wiek i za dwa lata stuknie jej 40-tka. Dlatego staram się dbać o ten obszar najlepiej jak się da. Mam na myśli tutaj oczywiście pielęgnację przeciwzmarszczkową. Mimo, że nie posiadam zbyt dużych cieni pod oczami, drobne linie i zmarszczki niestety już się pojawiły. Do czego zatem zmierzam..? Na zdjęciu poniżej wyraźnie widać, że korektor TARTE po początkowym bardzo pozytywnym wrażeniu z czasem podczas noszenia przestaje być już taki fajny.  Kosmetyk nie traci pigmentacji, jednak bardzo nie ładnie podkreśla linie mimiczne; nawet te o których nie miałam pojęcia. Co ciekawe nie zbiera się w załamaniach tak jak to potrafi zrobić Magic, jednak sprawia wrażenie, że skóra wygląda na zmęczoną i dużo starszą niż tuż po aplikacji.
Nie ma tutaj znaczenia też czy był utrwalony pudrem czy nie, zawsze zachowuje się tak samo. Testowałam go z pudrami: RCMA No-Color, Ben Nye oraz pudrami z palet Anastasia Bevery Hills - Vanilla i Kat von D Shade &Light - Lucid.

Dlaczego to mnie irytuje? Dlatego, że Magic'a HR kiedy już po kilku godzinach zbierze się w załamaniach to mogę szybko poprawić - delikatnie ponownie wklepując palcem.
Shape Tape nie zbiera się w załamaniach ale skóra wygląda jak spękana ziemia. Jest naprawdę trwały i kiedy już zaschnie jest praktycznie nie do ruszenia. Nie pomaga zbyt wiele jak wklepywanie palcem czy gąbeczką podczas szybkiej poprawki w ciągu dnia. Najchętniej zmyłabym go i położyła ponownie jednak nie zawsze jest to możliwe. Poza tym kiedy robimy rano makijaż, który ma wytrzymać kilka ładnych godzin to nie mamy ochoty ani czasu myśleć w ciągu dnia jak wygląda korektor pod oczami, prawda :)



Wykończenie...
Nie jestem zwolenniczką matowego wykończenia ani w podkładach ani tym bardziej w korektorach, które używamy pod oczy. Korektor TARTE zdecydowanie mniej odbija światło niż Magic HR przez co optycznie mniej niweluje takie niedoskonałości jak drobne zmarszczki czy zasinienia. Odnoszę też wrażenie, że okolica oka po zastosowaniu Magic'a optycznie zdecydowanie lepiej wygląda, jest bardziej świeża i promienna. Zwróćcie uwagę na porównanie na zdjęciach powyżej. Mam nadzieję, że udało mi się to pokazać. Zdjęcia były zrobione w świetle dziennym.


Powyżej zestawiłam odcień Natural Light z najpopularniejszymi i łatwo dostępnymi odcieniami. Osobiście dla mnie korektor  mógłby być o pół tonu jaśniejszy. Myślę, że Fair Natural byłby lepszym wyborem. Sezon letni się zbliża więc nie ma co się martwić :)


W porównaniu z Magic'iem widać, że oba mają ładną kremowa konsystencję, jednak korektor HR jest zdecydowanie bardziej lejący. Pigmentacja dla mnie porównywalna. Natomiast tak jak wspomniałam wyżej wykończenie zdecydowanie na plus dla Helenki.



Podsumowując jest to bardzo dobry korektor. Najtrwalszy jaki znam o obłędnej pigmentacji i cudnym zapachu. Posiada jednak małą wadę, która mocno mnie irytuje dlatego nadal dla mnie niekwestionowaną królowa korektorów pozostaje Helena Rubinstein Magic.

Mam nadzieję, że post rozwiał a może wręcz odwrotnie zasiał sporo wątpliwości... Bardzo ubolewam nad tym, że marka TARTE Cosmetics jest w Polsce niedostępna a pośrednicy każą płacić sobie skandaliczne kwoty.
Mimo wszystko jeśli macie dostęp do marki podczas pobytu za granicą to serdecznie polecam przyjrzeć się z bliska tym kosmetykom. Jeśli dotrwałeś/aś do końca posta koniecznie daj mi znać w komentarzu jaki jest Twój ulubiony korektor, jestem strasznie ciekawa :)

Odwiedź mnie także tutaj:
INSTAGRAM    ||    Facebook    ||    Bloglovin'

Komentarze

  1. Magiczna Helena Rubinstein wygrywa, znam ten korektor :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo królowa jest tylko jedna :-) Helenka to Helenka. O Tarte słyszałam wiele dobrego, ale niestety dostępność tych kosmetyków ochładza wszelki zapał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie to wybitnie produkt do sesji bądź dla kogoś, kto ma dużo do ukrycia i też raczej nie na co dzień. W wielu recenzjach przerażało mnie jego zastyganie, o którym i Ty wspominasz, dlatego odpuściłam zakup który początkowo mnie korcił. Mimo wszystko zmieniłam swoje nawyki/nastawienie względem korektora pod oczy. Lubię lekkie formuły jak np. La Prairie. Magic Concealer też przez długi czas mi służył, ale tak jak Ci już kiedyś pisałam zmienił się odbiór tego produktu.
    Na większe wyjścia lub inaczej, do pełnego makijażu lubię korektor Narsa, który wklepany gąbką BB daje mi taki efekt jak lubię. Na co dzień przepadłam dla NIOD Photography Fluid, który pięknie rozświetla skórę. Fajne cacko :) Mam też coś nowego z półki eko od jakiegoś czasu i jestem mile zaskoczona jakością, że kremowy korektor naturalny może być tak przyjemny i funkcjonalny. Kiedy z kolei zależy mi na nieskazitelnym makijażu, który przetrwa godziny pod oczy lubię stosować The Sensual Skin Enhancer, w roli korektora jest niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafne podsumowanie, faktycznie korektor bardziej do sesji niż do zwykłego makijażu. Zastyganie u mnie jest zupełnie nietrafione, irytuje mnie a najgorsze, że gdy skóra pracuje efekt spękanej skóry wygląda już naprawdę niefajnie. LaPraire nie macałam ale kusisz naprawdę :P Nars dla mnie ma zbyt matowe wykończenie. Pozostałych nie znam kompletnie, czas nadrobić zaległości...

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Nie przeszkadzać Ci będzie ten detal o którym wspominam?

      Usuń
  5. czas wypróbować go na mojej skórze może akurat bedzie to strzał w 10!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tym kosmetyku, w UK chyba nie jest popularny... Nie wyglądasz na 38 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak jest w UK powiem szczerze, że tamtejszego rynku raczej nie śledzę, wolę ten z USA :)
      A z ciekawości zapytam na ile wyglądam ? Boję się, że powiesz, że 45 :P

      Usuń
  7. Dobrze, że jest trudnodostępny – dzięki temu łatwo nie zawracać sobie nim głowy :D
    U mnie całkiem fajnie sprawdza się ostatnio Urban Decay Naked Skin, nie daje efektu płaskiego matu, może się nim zainteresuj? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że kolejnego nie kupię bo tak jak wspomniałam we wpisie denerwuje mnie to "zastyganie" - mój korektor musi pracować jak moja skóra i odbijać ładnie światło. Shape Tape tego brakuje. Jeśli chodzi o Naked Skin to kilkukrotnie robiłam do niego podejście i faktycznie nie jest zły ale wolę mojego "Magica" HR :)

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. magic od helenki juz przetestowalam,ale chcialabym sprobowac tego od tarte,ktory kolor bylby najbardziej zblizony do 01 z HR?ten ,ktory Ty zaproponowalas w odcieniu light neutral wydaje sie byc sporo ciemniejszy ,a z online swatches jednak trudno dobrac wlasciwy kolor
    dziekuje za pomoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że najbardziej podobny będzie ten odcień Fair.
      A powiedz mi, zadowolona byłaś z Magica, bo dla mnie on jest 100% lepszy od Tarte!

      Usuń
  10. Magic jak do tej pory okazal sie najlepszym korektorem dla mnie,swietnie sprawdzil sie pod oczami ale takze aby przykryc pewnie niedoskonalosci na reszcie twarzy.Chyba zbytnio sie pospieszylam ,zamawiajac light sand,wkrotce sie okaze czy to moj wybor to hit czy klapa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz mi koniecznie jak z tym Shape Tape, wtopa czy jednak OK?

      Usuń
  11. Jej dla mnie Helena to porazka, zero krycia i wlazila w zmarchy strasznie :) nie mialam gorszego korektora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma jednego kosmetyku, który byłby idealny dla wszystkich... Rozumiem, że mogłaś być niezadowolona. Zdziwiło mnie jednak to, że piszesz o małym kryciu, to dla mnie wręcz nie do uwierzenia bo wg krycie ma lepsze niż każdy korektor, który miałam okazję używać a już na pewno wypada lepiej niż Shape Tape. No ale wiadomo, wszystkich nie jestem w stanie sprawdzić, to nierealne.... Napisz mi jaki jest Twój ulubiony chętnie potestuję :)

      Usuń
  12. Kupiłam korektor z TARTE ale jeszcze go nie używałam
    Teraz stosuje M.A.C., Pro Longwear Conceale ale jestem średnio zadowolona poniewz mimo ze nie mam zbyt wielu zmarszczek to jednak po korektorze wygląda to fatalnie.
    Helenka nie przykrywa mi sinciw pid oczami a nantym mi zalezy .. Chyba nie ma korektora który sprawdziłby się w 100%

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Ślad w postaci komentarza jaki zostawisz po sobie jest dla mnie dowodem na to, że blog i treści w nim zawarte są ciekawe i godne uwagi. Dziękuję za każde słowo czytam je z przyjemnością :)

instagram @stellalily_pl