LUSH Fresh Farmacy Cleanser... Czyli o kolejnym czyściku :)

LUSHowa fascynacja trwa... Dzisiaj o kolejnym czyściku, który mam przyjemność używać od ponad 2 miesięcy. O Aqua Marina i Angels On Bare Skin możecie już poczytać na blogu :)


Fresh Farmacy to środek czyszczący (czyścik) to twarzy w kostce ale mydłem jako takim nie jest. 
Moja kostka przyleciała do mnie za oceanu i kosztowała 9,95$ + tax. Pachnie obłędnie i powiem szczerze, że zapachy tych produktów chyba uzależniają bo wraz z częstotliwością używania bardziej mi się podobają.
Sama kostka nie ma kształtu typowego mydła a raczej jest "kawałkiem ciasta", który choć uroczo wygląda to na początku w użytkowaniu poręczny nie jest. Nie mniej jednak jest znacznie prostszy w obsłudze niż wspomniane wyżej dwa czyściki.






Fresh Farmacy używam tylko rano (wieczorem preferuję oczyszczanie olejami) do obudzenia twarzy i zaraz po niej aplikuję serum i krem na dzień oraz filtr UV. 
W kontakcie z wodą pieni się dość delikatnie a proces zmydlania tej kostki jest wolny więc naprawdę starcza ona na dość długo. 
Można jej także używać na różne sposoby, także jako maseczki czy peelingu.   W składzie zawiera puder calamine, który ma bardzo dobre właściwości absorbujące tłuszcz i brud. 
Jest to całkiem niezły kosmetyk jednak, gdybym miała wybierać to nadal ulubieńcem pozostanie AOBS dlatego, że najmniej wysusza mi skórę. Fresh Farmacy okazał się dla mnie jednak zbyt mocny i o ile w strefie T sprawdza się idealnie tak już na policzkach niekoniecznie. Po osuszeniu twarzy czuję w tych partiach ściągnięcie i wysuszenie... Szkoda bo pewnie już drugi raz po niego nie sięgnę. 

Zużycie po 2 miesiącach używania.
Polecam go raczej do skóry tłustej, nawet przy mieszanej może okazać się zbyt agresywny w działaniu. 
Myślę też, że tym składnikiem drażniącym u mnie może być tutaj glikol propylenowy, który jest zaraz na drugim miejscu w składzie. Moja skóra go nie toleruje i zdarza się, że nawet w delikatnych płynach micelarnych podrażnia skórę czy spojówki.  Prof. Różański na temat tej substancji wypowiada się niezbyt pochlebnie, szczególnie jeśli ma ona kontakt z oczami (a notorycznie widzę ją w składach własnie takich produktów np. odżywki do rzęs) dlatego staram się jej unikać. 

Reszta składu jest bardzo fajna, jednak pamiętajcie, że LUSH nigdzie nie deklaruje, że jest w 100% naturalny dlatego nie mam pretensji o wspomniany glikol. Zawiera m.in. różne olejki: kokosowy, lawendowy, herbaciany, różany. Zapach jak wspomniałam wyżej, obłędny. 

Jeśli będziecie mieć okazję robić zakupy w LUSH, a z UK wysyłają do Polski to warto mieć na uwadze ten czyścik, ma długa datę ważności i przy tłustej cerze może okazać się strzałem w dziesiątkę :)
P.S. Zapraszam na mój Instagram TUTAJ :)

Komentarze

  1. Wow, bardzo wydajny ten porodukt.
    Ja z kosmetykami Lush mam takie problem, że poza ceną oczywiście ;), wolałabym zobaczyć je na żywo, powąchać - póki co wszystko mnie zachwyca i nie wiem na co się zdecydować, więc odkładam wciąż zakupy na czas mojej wizyty w ich sklepie :)

    Mi Twoja kostka przypomina drożdże z wyglądu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja tez wolałabym zobaczyć ale niestety to nie zawsze jest możliwe. Kupuję on-line sugerując się tylko opiniami innych :)

      Usuń
  2. Ja mam co prawda cerę tłustą, ale podatną na odwodnienie, która nie lubi zbyt agresywnego oczyszczania, więc podejrzewam, że raczej by się u mnie nie sprawdził. Ale faktycznie wygląda jak kawałek ciasta:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...Jeden z moich ulubiencow! :D...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda jak kawałek drożdży :) Nie używałam nigdy czegoś takiego, ale chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahh faktycznie, nie pomyślałam o tym :)

      LUSH ma ciekawa ofertę warto coś sprawdzić :)

      Usuń
  5. Faktycznie, wygląda apetycznie, jak kawałek ciasta :)

    Podoba mi się formuła, ale obawiam się, że i dla mnie produkt mógłby okazać się zbyt inwazyjny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz suchą skórę to faktycznie nie dla Ciebie...

      Usuń
  6. Słyszałam o Lush, ale nigdy nie miałam okazji wypróbować :) Może jak się kiedyś wybiorę za ocean :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz wybierać się za ocean, możesz zamówić z brytyjskiej strony. Wysyłają do Polski :)

      Usuń
  7. Też ostatnio testuję Lush :) na blogu pojawiła się już pierwsza recenzja. Następnym razem rozejrze się za tym czyscikiem. Fajnie, zw ma długi okres ważności. ..

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam it mydło ale jeszcze nie używałam Aqua Marine uwielbiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Ślad w postaci komentarza jaki zostawisz po sobie jest dla mnie dowodem na to, że blog i treści w nim zawarte są ciekawe i godne uwagi. Dziękuję za każde słowo czytam je z przyjemnością :)

instagram @stellalily_pl