Konkurencja dla hydrolatów czyli Thayers Rose Petal With Hazel

Hydrolat oczarowy z Biochemii Urody bardzo długo królował w mojej łazience, jednak w końcu musiał ustąpić miejsca godnemu następcy :) Thayers Rose Petal With Hazel o zapachu róży to płyn a raczej woda zmieszana z ekstraktem oczaru wirginijskiego. Taką formułę opracowała ponad 120 lat temu Rose Thyer. Ekstrakt oczarowy w tej recepturze nie jest destylowany jak w przypadku hydrolatów i zawiera wszystkie naturalne drobinki. Pochodzi on także z kory która jest bogatsza w składniki uzdrawiające od liści. 

Nie zawiera alkoholu, szkodliwych substancji, konserwantów, parabenów, glikolu propylenowego. 
Opakowanie spore bo mieści aż 355 ml

Zadaniem płynu jest zwężanie porów, wygładzenie, odświeżenie, upiększanie skóry bez jej wysuszenia. Produkt jest na bazie wody oczyszczonej z dodatkiem aloesu, gliceryny roślinnej, naturalnego aromatu róży, ekstraktu z róży centyfolii wody kwiatowej, kwasu cytrynowego oraz ekstraktu z grejpfruta i witaminą E. Faktycznie skóra jest delikatna, nienapięta, odświeżona. Nie wysusza tak jak hydrolat. Niestety nie zwęża u mnie porów ale nie wiem czy w ogóle jest jakiś kosmetyk, który u mnie w tej kwestii działa :/


Producent zaleca aby przecierać twarz zwilżonym wacikiem. Ja też tak robię ale zdecydowanie lepiej się sprawdza używanie go tak jak hydrolatów czyli przelanie do buteleczki z aromizerem (ja używam po toniku Dr.Haushka - najlepszy atomizer!) i spryskiwanie twarzy. 
Ponieważ zauważyłam, że podobnie jak hydrolaty nie ma on większych właściwości oczyszczających skórę, raczej tonizuje odświeża. Ale ma coś co daje mu spora przewagę nad hydrolatami to widoczne działanie! 
Niesamowicie szybko koi podrażnioną skórę, leczy wszelkie mikrouszkodzenia. Po tygodniu stosowania zauważyłam, że moja skóra jest bardziej uspokojona co przy mojej skłonności do rumienia jest dla mnie niezwykle ważne.


Co jest w nim fajne to to, że można go dodawać do masek np. z glinki czy do rozrabiania alg, stosować na włosy czy mieszać z kremami. We wszystkich sytuacjach sprawdza się świetnie. Spryskuję nim też czasem makijaż mineralny i jest OK. 


Wrócę jeszcze tylko do zapachu, bo w przypadku tych tonerów to dość istotne. Tonik ma wg mnie dość intensywny zapach róży, który mi akurat odpowiada. Zamówiłam teraz wersję o zapachu ogórka, na pewno pokażę jak doleci :) Nie są to zapachy sztuczne, chemiczne ale do bardzo delikatnych nie należą.
Firma Thayers ma w swojej ofercie wiele produktów którym warto się przyjrzeć bliżej. Ktoś z Was używał? Mieliście do czynienia z ta marką?



Komentarze

  1. Nie spotkałam się jeszcze z tą firmą ale w tym przypadku odstrasza mnie aloes w składzie. Daj znać czy ta wersja z ogórkiem też go posiada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kilka wersji a czy jest bez aloesu to nie wiem...

      Usuń
  2. Jakie to ceny i gdzie zamąwialas? Polecasz jakies miejsce?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapach różany, dla mnie, jest nie do przyjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie lubisz?
      Wiem, że mają kilka wersji, bezzapachową też.

      Usuń
  4. nigdy w życiu nie miałam w dłoni ani na twarzy hydrolatu :) miceal zadowala mnie w 100% :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zazdroszczę Ci w 100% bo mnie każdy używany do tej pory micel podrażnia i używam ich tylko do zmywania oczu, niestety... Szukam płynów które mają leczyć moją skórę. Ten pomaga a do oczyszczania używam innych specyfików ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Ślad w postaci komentarza jaki zostawisz po sobie jest dla mnie dowodem na to, że blog i treści w nim zawarte są ciekawe i godne uwagi. Dziękuję za każde słowo czytam je z przyjemnością :)

instagram @stellalily_pl